Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, przez nikogo nie przymuszany, użyłem akwarelek do namalowania czegoś dla własnej, osobistej przyjemności, a nie na zlecenie czy jakiś prezent bądź łapówkę. Normalnie, dla własnej, osobistej przyjemności to ja czytam, oglądam filmy, tnę w gierki, fotografuję albo robię jeszcze co innego, a malowaniem to ja, Proszę Państwa, zarabiam na życie i przyjemności nie mają tu nic do rzeczy. Już od bardzo dawna nie.
Aż tu nagle - niespodzianka. Co jest jeszcze bardziej dziwne i niepokojące, mam pomysły i ciśnienie na następne obrazki.
Do tego stopnia, że teraz najgorszą rzeczą, jakiej się obawiam, to jakieś pilne a duże (i nudne) zlecenie nie do odrzucenia...
Do tego stopnia, że teraz najgorszą rzeczą, jakiej się obawiam, to jakieś pilne a duże (i nudne) zlecenie nie do odrzucenia...