sobota, 28 lutego 2009

Komunikat

Drodzy czytelnicy i oglądacze!
W ciągu najbliższych trzech dni nastąpi przerwa w zamieszczaniu wpisów na blogu, albowiem autor wyjeżdża do Izmiru w celach służbowo-rekreacyjnych. Następnego posta proszę spodziewać się we wtorek po południu. Za utrudnienia przepraszamy.
Sayonara.

piątek, 27 lutego 2009

Erebor

No, niezupełnie. Erciyes Dağı, 3916 m. n.p.m., Kapadocja.

czwartek, 26 lutego 2009

Straszna noc

Nocą, podczas śnieżnej zamieci, głodne choinki podchodzą pod dom i zaglądają do okien...

środa, 25 lutego 2009

wtorek, 24 lutego 2009

Otwarcie

W poniedziałkowy wieczór Agunia, przy okazji moja żona (gdyby ktoś jeszcze nie wiedział), otwierała swoją wystawę w galerii Sanatyapım w Ankarze.

Z zewnątrz wyglądało to tak...

... a od środka tak. Ku widocznemu zdziwieniu autorki, część gości rzeczywiście przyszła obejrzeć obrazy.

Niektórzy nawet reagowali na nie bardzo żywiołowo...

...ale byli też i tacy, którzy najwyraźniej duchem byli zupełnie gdzie indziej.

Na zakończenie: konkurs sobowtórów (nierozstrzygnięty).

poniedziałek, 23 lutego 2009

Dlaczego szturmowcy nie chodzą na wernisaże

- Idziesz? Podobno ma być fajna wystawa.
- Eee, nie wiem. Nie znam się na sztuce nowoczesnej, a poza tym przez ten hełm i tak mało co widzę.

sobota, 21 lutego 2009

piątek, 20 lutego 2009

Urodziny Benka Kwiaciarza

Komputer w Centrum Dowodzenia, trzeszcząc niemiłosiernie, wypluł wiadomość: "Dzisiaj są urodziny Benka Kwiaciarza. Pamiętaj o złożeniu życzeń."
Niech to licho. Na śmierć zapomniałem. Zakląłem z cicha i złapałem za telefon, wybierając numer znanej i popularnej historyczki i krytyka literackiego, działaczki i aktywistki ruchów feministycznych, oraz last but not least telewizyjnej celebrytki.
- Jest do zrobienia numer z tortem - rzuciłem do słuchawki nie bawiąc się w przydługie wstępy i uprzejmości.
- Kuhrrrwa, ty chyba zwahrrriowałeś - zagrasejowała w odpowiedzi słuchawka. - Ja już nie rrrhobię takich rzeczy.
- Kaziu, to nie jest dobra chwila na zgrywanie primadonny. Sprawa jest najwyższej wagi - powiedziałem z naciskiem - Chodzi o urodziny Benka Kwiaciarza.
- Maćka? - głos po drugiej stronie linii niespodziewanie złagodniał, nabierając wręcz aksamitnych tonów.
- Teraz każe nazywać się Benkiem. Nieważne. Są różne dziwactwa. Słuchaj, jesteśmy już spóźnieni, więc przestań mi tu mruczeć seksownie do ucha, zbieraj swój kościsty tyłeczek, wskakuj w coś wygodnego i pakuj się do tortu. Raz-dwa.
- O Bogiiiniii - zakwękała moja interlokutorka - tylko nie mów mi, że mam jeszcze wbijać się w ten komplet od Agent Provocateur...
- Owszem, w ten sam. I nie zapomnij o urodzinowej papierowej czapeczce na głowie.
- Absolutnie nie zgadzam się na papiehrrrową czapeczkę!
- Bez dyskusji.
- No dobhrrra.
- Tylko niczego nie spieprz - powiedziałem - żadnego przeklinania, żadnych żartów z Madzi Buczek. Na sygnał wyskakujesz z tortu i śpiewasz "Happy Birthday".
- A co mam rrrhobić potem?
- A potem... No cóż, potem włazisz z powrotem i nie przeszkadzasz. Facet jest żonaty i dzieciaty, jasne?
- Jak słońce - zagruchała słodko - W trrrhy miga będę gotowa!
- Grzeczna dziewczynka - mruknąłem z ulgą.

* * *
TA-DAAA!

czwartek, 19 lutego 2009

Szczepienia ochronne

Ilustracja dla "Naszego Morza" do kolejnej gawędy dzielnego matrosa Andrzeja Perepeczki. Tym razem narrator i jego nieustraszona załoga zawinęła do portu w jakimś paskudnym arabskim kraiku i została narażona na konfrontację z tamecznymi (obskuranckimi oczywiście, jak to u islamistów nieczystych) przepisami celno-sanitarnymi. Przepisy celne nakazywały zdanie całego posiadanego na statku alkoholu, bowiem w tym hołdującym prawu szarijatu państewku alk był widziany równie mile, co heroina w Tajlandii. Przepisy sanitarne natomiast wymagały od każdego członka załogi odbycia kompleksowych szczepień przeciwko chorobom tropikalnym. Szczepienia te były wykonywane przez lokalnego konowała, który najwyraźniej nie słyszał nigdy o AIDS, wirusowym zapaleniu wątroby typu C albo choćby o żółtaczce wszczepiennej, bowiem dźgał wszystkich marynarzy tą samą strzykawką z niezmienianą igłą, dezynfekując ukłucie brudnym kłębkiem waty, którym chwilę wcześniej przecierał swe spocone czoło.
Naturalnie, okazało się, że wyznawcy Mahometa są przekupni, zwłaszcza jeśli przekupuje się ich niemieckim browarem w puszkach, albo i bardziej wysokoprocentowymi wypitecznościami, w związku z tym nasz stary i wytrawny marynarz-literat, uiściwszy stosowny bakszysz w postaci kilku butelek napojów opartych na roztworze etanolu, ocalił zarówno lwią część swoich zapasów piwka jak i integralność swojego organizmu.
Puenta opowiadania zdradza marny los, który spotkał skorumpowanego doktora: mianowicie, jakiś rok po opisanych wyżej wydarzeniach, zdarzyło mu się omyłkowo wstrzyknąć pacjentowi piwo, a samemu napić się surowicy. Z czego morał, że Allach może nierychliwy, ale sprawiedliwy.

środa, 18 lutego 2009

Ankara

Zimowa panorama Ankary z seldżuckiej cytadeli na Ulusie. Mniej więcej 270º, obrazek klejony z siedmiu zdjęć.

wtorek, 17 lutego 2009

Druty

Zamglony, albo raczej zasmogowany widok z Ulusu na Kızılay (widać meczet Kocatepe) i Kavaklıdere (biały, walcowaty wieżowiec to Sheraton), zupełnie daleko majaczy Cankaya (na horyzoncie można dojrzeć wieżę Atakule). Bilkentu nie widać; nie dość, że jest poza kadrem, to jeszcze hen, hen za wzgórzami.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Artoo czyta klasykę

W chwilach wolnych od wypełniania obowiązków droida astromechanicznego, mały acz dzielny robot R2D2 lubi zrelaksować się przy ciekawej lekturze.

sobota, 14 lutego 2009

Na górze chmurki, na dole kwiatki, my się kochajmy jak dwa niedźwiadki (wtf?!)

Nieudana próba zaadoptowania anglosaskiej tradycji na grunt polski, ludowy, swojski i narodowy.

Kot-zabójca ze Stambułu

Makawity ma kolor imbiru, smukły jest i wysoki;
Poznasz go, gdy ujrzysz, gdy cię przeszyje wzrokiem.
Głowa do góry wzniesiona, namysł na czoło się kładzie,
Płaszcz jego kurzem okryty, wąsy - w niedbałym nieładzie.
Szyje przeginać umie miękkim, wężowym ruchem;
Gdy sądzisz, że śpi głęboko - on czuwa ciałem i duchem.

Któż jest jak Makawity? Któż jest jak Makawity?
To potwór deprawacji, czort w kocim ciele skryty.
Miniesz go na ulicy i przejdziesz tuż obok niego,
Ale na miejscu zbrodni NIE MA MAKAWITEGO!

czwartek, 12 lutego 2009

Koncert




Aga Zaryan et consortes wczoraj w klubie Manhattan; dostaliśmy zaproszenie z polskiej ambasady. Niespodziewanie całkiem przyjemny koncert, który pewnie byłby o wiele przyjemniejszy, gdyby Turasy przyszły posłuchać muzyki, a nie pokłapać jadaczkami. Poważnie, ten naród chyba fizycznie nie jest w stanie choćby przez chwilę wysiedzieć cicho w skupieniu, o ile ktoś nie stoi nad nimi z batem. Szwargoczą na pełny regulator cały czas, w dodatku wszyscy jednocześnie; nieważne, że ktoś się produkuje na scenie, nieważne, że ktoś próbuje słuchać. Hangi problem?
W sumie, dotarło do mnie ostatnio, że jedną trzecią tego, co mówię moim studentom na zajęciach można by streścić jednym zdaniem: "shut the fuck up".
Biedna Aga Zaryan.
Biedny i ja.

środa, 11 lutego 2009

Weki

Jak się okazuje, w Turcji wekują co popadnie, byle weszło do słoika. Nawet szyszki.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Celebration of the Lizard

Agama (chyba agama, nie jestem za mocny w herpetologii)

Godzilla (?!)

T.Rex

Bossk

sobota, 7 lutego 2009

Kicz

No co, każdemu się może zdarzyć.

piątek, 6 lutego 2009

Wysiadując po nocach

Praca to swołocz, ale przynajmniej stanowisko ujutne.

środa, 4 lutego 2009

Indiana Jones w Górach Cienia

Słynny archeolog-awanturnik dr Henry Jones Jr. przekonał się poniewczasie...

...że legendy o trollach grasujących po masywie Emyn Muil...

...są jak najbardziej prawdziwe.

wtorek, 3 lutego 2009

Dywaniki

Turecka specjalność. W każdym razie jedna z, oprócz chałwy, kebabów, rachatłukum i kawy po turecku.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Droid Art



East Hampton, rok 1964. Mark Robothko pracuje nad swym monumentalnym dziełem pt. "Untitled in Red".

Zakochana wdowa

Nowa ilustracja dla PANI do tekstu o kobiecie, która po stracie męża odnalazła na Naszej-Klasie dawną sympatię z ogólniaka i... dalej już z grubsza wiadomo.