czwartek, 30 kwietnia 2009

Pan będzie łaskaw


Dzisiaj studenci pracowali nad zadaniem zainspirowanym twórczością jednego z moich ulubionych artystów - Slinkachu.
Zadanie polegało na ustawieniu na terenie kampusu miniaturowych figurek, których używa się w makietach, dioramach i modelach, i zrobieniu im dwóch zdjęć - jednego makro, a drugiego z naszej ludzkiej, gargantuicznej perspektywy.
Figurki takie można było nabyć w pobliskim sklepie papierniczo-plastycznym, aczkolwiek niepomalowane. Żeby dać dobry przykład, sam pomalowałem naprędce dwie (inaczej studenci nigdy by nie uwierzyli, że to jest w ogóle możliwe). Naturalnie nie mogłem się oprzeć pokusie, żeby podczas przerwy na lunch też nie zrobić swojego małego, skromnego hommage'u dla Slinkachu, mimo wyraźnej dezaprobaty w spojrzeniu Mojej Żony.
Niestety, muszę przyznać, że niektórzy ze studentów mieli zdecydowanie bardziej interesujące i oryginalne pomysły, niż ten powyżej. Co mnie w sumie jednak cieszy, bo przecież tak właśnie powinno być.

wtorek, 28 kwietnia 2009

Bridget Riley revisited

Chodzenie po takim op-artowskim chodniku musi być koszmarem, jeśli ma się zespół obsesyjno-kompulsywny, albo wypiło się o jedno piwo za dużo.

Hadwao

Pitną wodę w Turcji dostarcza się do domów w dużych, dziewiętnastolitrowych, plastikowych baniakach. U nas na Bilkencie w każdy czwartek wystawia się po prostu pięć tureckich lirów i pustą butlę przed drzwi, a panowie woziwodzi (woziwody?) inkasują należność i zostawiają pełny baniak. Prawie jak z mlekiem w czasach peerelowskich.
Tutaj ktoś zamówił większą ilość - najwyraźniej potężnie go suszyło. Co oznacza czerwony balonik - nie wiem, ale być może jedno z drugim jest w jakiś sposób powiązane.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Przeprawa przez Bosfor





Kiedy przyjeżdża się nocnym pociągiem z Ankary do Stambułu, na miejscu jest się około siódmej rano. Dworzec kolejowy znajduje się po stronie azjatyckiej, więc żeby dostać się do wszystkich atrakcji turystycznych znajdujących się po stronie europejskiej, należy niezwłocznie skierować się na nabrzeże, skąd odpływają promy przewożące podróżnych na drugą stronę Cieśniny Bosforskiej. Pierwsze zetknięcie z Konstantynopolem w taki właśnie sposób, kiedy wyłania się z porannej mgły, rozbrzmiewając odgłosami portu i wrzaskiem mew, jest naprawdę niezapomniane.

sobota, 25 kwietnia 2009

Laura

W najnowszym odcinku wspomnień chief engineer'a Perepeczki występuje szkocka rodzina szkockiego kapitana, "człowieka zdecydowanie rudego": jego żona Angela, "o urodzie pieca kaflowego", przyssany jeszcze do epickiej matczynej piersi synek o imieniu Tim, oraz córka, rezolutna blondyneczka, tytułowa Laura.
Trudno mi coś więcej napisać na temat tego opowiadania, skonstruowanego, podobnie zresztą jak i inne z cyklu "Opowieści Mórz Popołudniowych", na zasadzie "krótkie mięso, długi sos" - Laura, nudząc się w trakcie rejsu przez Atlantyk, zaprzyjaźnia się z narratorem, pożycza od niego flamastry, którymi dorysowuje ubranie roznegliżowanej panience z kalendarza, plecie od rzeczy, jak to dzieci, itp., itd. Nawet streszczać nie bardzo jest co, ale pan Andrzej i tak daje radę na trzynaście tysięcy znaków bez mała.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Çocuk Bayramı

Dzisiaj w Turcji obchodzony jest Narodowy Dzień Dziecka. Nie wiem, czemu akurat dzisiaj, a nie pierwszego czerwca, ale to i tak nie jedyna różnica obyczajowa między tym pięknym krajem a resztą świata, zatem nie będę dłużej się nad tym rozwodził.
W każdym razie, te stare konie, studenci, też są zaliczani w poczet dzieci, więc dostali od Republiki Tureckiej wolne, a co za tym idzie - nauczyciele (w tym i ja) też. Byłoby to nawet całkiem fajne, gdyby jak na złość nie padał deszcz a mnie nie dopadło przeziębienie, wobec czego zamiast hulać po mieście albo i poza miastem, siedzę w domu pociągając nosem, pełen obrzydzenia do siebie i świata, i próbuję nadrobić zaległości, które i tak mnożą się jak myszy w spichlerzu. Przypomina to puentę starego politycznego dowcipu: "A job twoju mat' s takom prazdnikom".
Na zdjęciu: mały Turek, czyli tzw. Miniaturka, ze Stambułu. Torebka słodyczy + kałasznikow = pełnia szczęścia.

środa, 22 kwietnia 2009

Ludwig Sordo odc. 7

Kolejny komiks do magazynu Świat Ciszy, opowiadający o pewnym młodzieńcu, który jest niesłyszący, oraz o wynikających z tego faktu zawirowaniach w jego życiu zawodowym i prywatnym.
Słowa Rafała, rysunki własne.

wtorek, 21 kwietnia 2009

Wiosenne spacery - odsłona czwarta

Czarne myśli Lorda Vadera najskuteczniej rozprasza kojący widok tafli wody marszczonej lekkim wiosennym zefirkiem. Dlatego właśnie jego ulubionym celem spacerów jest pobliski zbiornik retencyjny.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Wiosenne spacery - odsłona trzecia

Słynny łowca nagród Boba Fett najchętniej wybiera się na wieczorne spacery po rzadko uczęszczanych ścieżkach.
Zapytany, dlaczego zawsze zabiera ze sobą swój zmodyfikowany blaster EE-3, odpowiada zwięźle i tajemniczo: "Bo lubię se czasem coś ustrzelić, nie?".

niedziela, 19 kwietnia 2009

Wiosenne spacery - odsłona druga

Imperialni szturmowcy patrolują okolice Kampusu Wschodniego.
"Tak naprawdę nasza praca nie ma nic wspólnego z rekreacją, przecież nie spacerujemy dla przyjemności ani dla zdrowia" tłumaczy starszy szeregowy TK-7732. "Szukamy dwóch zaginionych robotów, ale o tym nie mogę udzielać żadnych informacji, ponieważ cała operacja jest ściśle tajna. Przy okazji pilnujemy też, żeby po okolicy nie kręciły się żadne podejrzane indywidua prowadzące wywrotową działalność polityczną.
A propos - proszę okazać jakiś dokument tożsamości."

sobota, 18 kwietnia 2009

Wiosenne spacery - odsłona pierwsza

W trosce o swoje sterane w służbie Republiki zdrowie, sędziwy rycerz Jedi Obi-Wan Kenobi zażywa zaleconej przez lekarza przechadzki opodal Wydziału Muzycznego.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Dziadek

Tego staruszka wypatrzyłem swego czasu w Beypazari, małym osmańskim miasteczku na zachód od Ankary. Niesamowita twarz, nie mogłem się powstrzymać od cyknięcia mu zdjęcia, choć wcale nie byłem pewien, czy taki starej daty muzułmanin nie pogniewa się, że jakiś bezbożny giaur go fotografuje.
Jak widać, zauważył moje niezdarne czajenie się z aparatem, ale jakoś nie zrobił chryi; albo nie miał nic przeciwko, albo rozbroił go mój przepraszający uśmiech idioty.

środa, 15 kwietnia 2009

Atak klonów

Niby nic takiego, widok nam wszystkim aż za dobrze znany, ale to zdjęcie zostało zrobione w muzułmańskiej Turcji przecież.

A jednak - w Meryemane koło Efezu znajduje się mała kapliczka postawiona w domniemanym miejscu zaśnięcia Matki Boskiej, a przedsiębiorczy Turcy opylają tam za ciężkie euro zachodnim turystom i pielgrzymom świętą wodę pobliskiego źródełka w plastikowych buteleczkach i widoczne na zdjęciu gipsowe maryjki, pochodzące najprawdopodobniej z Chin.
Nie dałem się skusić tym razem.

wtorek, 14 kwietnia 2009

Łowcy Androidów

Przypuszczam, że nawet T-800, czyli słynny Arnold-Terminator, nie chciałby spotkać tych dwóch złomiarzy w ciemnym zaułku.

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Człowiek z kubłem

Wprawdzie 98% mieszkańców Turcji to muzułmanie, zatem szanse na bycie oblanym na mieście w poniedziałek wielkanocny są raczej minimalne, ale skąd mam mieć pewność, czy ten pan zaczajony na daszku centrum handlowego Armada nie należał do pozostałych dwóch procent?
Niby był taki zajęty graniem na telefonie, ale kto wie, czy on tam przypadkiem nie wysyłał esemesów do kumpli, żeby też przyszli i pomogli oblewać Polaków?

niedziela, 12 kwietnia 2009

Tureckie jaja po polsku

Nie jest łatwo zorganizować typowo polskie śniadanie wielkanocne, kiedy się mieszka w Turcji.
Ani marzyć o kupnie szynki czy białej kiełbasy; w ogóle przyjeżdzającym do tego pięknego kraju na dłużej należy mówić "Kiss your pork goodbye", bo o wieprzowinie tu, owszem, słyszano, ale to by było na tyle.
Baby drożdżowe, jeśli ktoś nie umie ich sam upiec, można sobie tylko ciepło powspominać, bo w sklepach się nie uświadczy. Serników też, co mnie akurat specjalnie nie zmartwiło, bo mogę bez nich żyć. Jednak słodkiej bułki żal - dostępna jest wprawdzie taka niby-chałka, którą nazywają tu, uwaga, paskalye, ale to nie to samo.
Aczkolwiek postaraliśmy się, żeby tradycji o tyle, o ile było to możliwe stało się zadość; np. pomalowaliśmy pisanki:


...zrobiliśmy mazurka orzechowego (palce lizać)...

...oprócz tego Żona upiekła znakomity pasztet, drobiowy wprawdzie, ale życzę każdemu takiego drobiowego pasztetu, były też jajka z groszkiem w majonezie, chrzan i rzeżucha, więc może bez sarmackiego rozmachu, ale było godnie i kolorowo.
Nasz angielski sąsiad, którego zaprosiliśmy na śniadanie nie zgłaszał w każdym razie zastrzeżeń.

A już za godzinę - na późny obiad zraziki. Nie wiem, czy podołam...

sobota, 11 kwietnia 2009

Życzenia

Wszystkim czytelnikom i oglądaczom

Wesołych Świąt
Wielkanocy / Paschy / Eostur / Beltaine / innych zbliżonych

życzy
Kapitan Kamikaze

środa, 8 kwietnia 2009

Ruja i porubstwo

Ja rozumiem, że jest wiosna, że zew natury, hormony buzują i nie ma wolnej chaty. Ale czy oni (ci płazi) musieli to robić akurat pod moim domem na środku słabo oświetlonej drogi? Aga o mały włos w nich nie wdepnęła.
I byłby krwawy dramat, a nie skrzek i kijanki.

wtorek, 7 kwietnia 2009

Karuzela czeka, wzywa nas z daleka....

Brr. Nie wiem do końca dlaczego, ale jak patrzę na to zdjęcie, przypominają mi się niektóre książki Stephena Kinga. Zwłaszcza "It".

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Niejasna alegoria

Bardzo lubię robić ilustracje przy użyciu komputera - człowiek nie musi się babrać w tych wszystkich farbach i pędzelkach, a poza tym - co za oszczędność czasu! 

Ot, choćby ostatnio - zeskanowałem sobie taki oto nieciekawy rysunek tuszem:
 
Wrzuciłem go do jednego z najpopularniejszych programów graficznych, z menu wybrałem komendę "Image / Adjustments / Colorize" i - presto! zaledwie po czterech dniach miałem gotową ilustrację. 
 
A już poważnie - ilustracja jest przeznaczona na okładkę bryku Vademecum Maturzysty. Historia, a zamówiło ją Wydawnictwo Operon. Jeżeli decydenci z wydawnictwa łykną obrazek, będę miał do zrobienia jeszcze siedem okładek do innych przedmiotów. Jeżeli nie, to nie.
O ile z grubsza wiem, co narysowałbym na fizę, biolę, polaka, matmę albo gegrę, o tyle zupełnie nie mam pojęcia jak ugryźć pieprzony WoS.

niedziela, 5 kwietnia 2009

sobota, 4 kwietnia 2009

Bliżej świata

W nawiązaniu do konkursu sprzed paru dni na blogu Mojej Żony.
Na ewentualne pytania odpowiadam zawczasu - w tym budynku z całą pewnością mieszkają Turcy.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Pomoce naukowe

Zawsze kładę do głów moim studentom, że zrobienie dobrego projektu wymaga najpierw zrobienia dobrego riserczu.

Bezustannie próbuję im uświadomić, że istnieją również inne, poza Wikipedią i wyszukiwarką obrazkową Google'a, źródła informacji - książki, albumy i tak dalej.

Jakoś jednak nie wspominam o możliwości zaistnienia sytuacji, kiedy zbyt wnikliwe zgłębianie "i tak dalej" odciąga nas nieco od głównego celu...

środa, 1 kwietnia 2009

Don't mess with the Sith

Próba spłatania Darthowi Vaderowi primaaprilisowego psikusa skończyła się przykrym nieporozumieniem.