Kolejna porcja widoczków bejruckich. Gdyby nie napisy po arabsku, można by pomyśleć, że to miasto leży gdzieś na południu Europy, a nie w Lewancie. Nota bene Bejrut bywa nazywany jest "Paryżem Bliskiego Wschodu" i chyba bardziej zasługuje na tę nazwę niż Warszawa, która dumnie i na wyrost tytułuje się "Paryżem Północy"...
Ten "Paryż północy" to Warszawa przedwojenna. Teraz już raczej nie ma powodu.Czy mógłbym prosić także o jakieś bardziej ogólne widoki (jeśli masz), a nie tylko zbliżenia? Jakoś ciągle nie mogę "zobaczyć" tego miasta.
OdpowiedzUsuńNo wiesz - "mam zooma i nie zawaham się go użyć" ;-)
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony - nie bardzo miałem jak robić ogólniejsze kadry, bo zabudowa diablo gęsta, jak to u Arabów - wąskie uliczki, żeby było maksimum zacienienia. I to działa: kiedy w centrum było jeszcze całkiem do życia, nad morzem można się było już ugotować. No i nie ma tam czegoś takiego jak w Ankarze, że wleziesz na jakieś wzgórze i widzisz w dole całe miasto, tylko właśnie cały czas była taka poszatkowana przez budynki i drzewa przestrzeń.
Aha. :-)
OdpowiedzUsuńPiknie...
OdpowiedzUsuń