poniedziałek, 24 maja 2010

Wisi i straszy

Wystawa prac studentów z mojego kursu ilustracji. Mogło pewnie być lepiej, ale też z całą pewnością mogło być gorzej.

Kanciaste Ludki

 Bogowie i Demony, w głębi Koktajle

Koktajle

Karnawał Zwierząt

Pareidolia, w głębi A Cóż To?! i Dziwne Święta

Hybrydy

czwartek, 20 maja 2010

wtorek, 18 maja 2010

Sielana

Właśnie skończyłem wpisywać do sieci końcowe oceny z projektowania graficznego dla drugiego roku. Były ze trzy, może cztery lacze, kilka piątek (większość z minusami), reszta głównie czwórczyny i tróje. Właściwie powinienem był napisać "trzy, może cztery F, kilka A" i tak dalej, bo na Bilkencie obowiązuje system amerykański i stopnie oznacza się literami alfabetu, ale w sumie żadna różnica. Jeszcze tylko muszę wystawić oceny dla obu grup kursu ilustracji, powiesić wystawkę i można powiedzieć, że mam wakacje do połowy września.
Wracałem dzisiaj do domu na piechotę i cieszyłem się, że słońce tak ładnie świeci, że drzewa i trawa się zielenią, że po niebie płyną białe obłoczki, i że mam tę ponurą zgraję, z którą użerałem się cały rok, z głowy.
Jak mówi stare żydowskie przysłowie, "Man kann singen, man kann tanzen, aber niemals mit Zasrancen".

środa, 12 maja 2010

Wieprzowina

Dyżurnym tematem, który powraca podczas każdej z częstych ostatnio na Bilkencie okazji towarzyskich, tematem, który nieodmiennie tworzy emocjonalną więź i atmosferę wzajemnego zrozumienia w wielonarodowościowym gronie rozbitków na tureckiej ziemi, jest wieprzowina. A ściślej - jej owiane mgiełką nostalgii i sentymentu wspomnienie, jako że jest to w tym Kraju Niewiernych rarytas praktycznie nie do zdobycia. Każdy z mięsożernych bilkenckich yabancich, kiedy tylko ma okazję wyrwać się choć na chwilę w swe rodzinne strony, przywozi zawsze bodaj kawałek boczku, który potem od wielkiego dzwonu wydobywany jest z czeluści zamrażalnika i użytkowany stosownie do stopnia kulinarnego wtajemniczenia.
Ponieważ wraz z Żoną jesteśmy dumnymi przedstawicielami dzielnego narodu, który dał światu kiełbasę żywiecką, kabanosy, krakowską suchą i (jeśli brać pod uwagę nasze dawne dominia na wschodzie) kindziuk, a przy okazji każdej wyprawy do Polski przywozimy tych specjałów ile nam się zmieści do bagażu, nasi sąsiedzi i przyjaciele bardzo lubią nas odwiedzać, zwłaszcza kiedy w lodówce mamy coś z ojczystych wędlin.

Powyższy obrazek, będący nieporadnym hołdem złożonym twórczości Waltona Forda, której istnienie niedawno uświadomił mi kolega Montag, jest jednocześnie prezentem urodzinowo-pożegnalnym dla zaprzyjaźnionej sąsiadki, która niestety już niedługo opuszcza Bilkent, Ankarę i Turcję.

Oryginalne wymiary: 15x22 cm. Malutki, żeby się zmieścił do walizki.

niedziela, 9 maja 2010

The Doors 9



Londyn; Portobello Road i Carnaby Street

wtorek, 4 maja 2010

These things belong to the museum!

Czyli trochę naprawdę ładnych i inspirujących rzeczy, które upatrzyłem sobie w British Museum. Praca nad ilustracjami dla przedszkolaków i przedszkolanek sprawiła, że wbrew wcześniejszym planom nie miałem czasu wybrać, obrobić i zaprezentować na blogu jeszcze kilku zdjęć z Londynu, które zrobiłem podczas mojej ostatniej tam wizyty; niniejszym zatem zaczynam nadrabiać zaległości:






niedziela, 2 maja 2010

Le quattro stagioni

la Primavera

l'Estate

l'Autunno

l'Inverno