Mój pobyt w Bejrucie był tak intensywny i interesujący, ze szkoda mi było czasu na wybieranie i obrabianie zdjęć na bloga, zostawiając to sobie na później, kiedy już wrócę do Ankary. Tak się też stało, więc niniejszym przedstawiam pierwszą partię zdjęć z miasta, w którym się bezwarunkowo zakochałem.
W porównaniu z Bejrutem Ankara ma akurat tyle uroku co koszary skrzyżowane z urzędem skarbowym.
Obok nowych budynków można zobaczyć również te wciąż noszące ślady wojny. Po prawej - ruina Holiday Inn, w którym w 1975 roku znajdowały się gniazda snajperów.
Te budynki z arkadowymi podcieniami to stary suk, obecnie przerobiony na raczej bezduszne centrum handlowe. Przez chwilę miałem wrażenie, że jestem w Bolonii...
CDN.
Drugie!
OdpowiedzUsuńM.
No już, już...
OdpowiedzUsuńChodziło mi o zdjęcie nr 2 :)
OdpowiedzUsuńNie poganiam...
M.
:-)
OdpowiedzUsuń