Kiedy na umęczony upałem Sopot spłynie wreszcie wieczorny mrok, i tubylcy wraz z czeredą kolorowo ubranych letników, człapiących cały dzień kaczym krokiem w swoich źle dopasowanych klapkach, udadzą się wreszcie na spoczynek, miejskie parki, skwery i uliczki obejmują we swe władanie przedstawiciele lokalnej i napływowej fauny nocnej.
Powracający z hulanek spóźniony przechodzień może napotkać na przykład stadko niezupełnie trzeźwych młodzieńców pohukujących od czasu do czasu nieartykułowanie, objuczonych siatkami ze sklepów całodobowych, w których pobrzękują zdradziecko butelki z piwem. Zdarzają się też przycupnięte na ławkach bądź murkach zapłakane dziewczyny, które właśnie przeżywają silny atak bólu istnienia, rozmazujące wierzchem dłoni maskarę i rwącym się od szlochu głosem próbujące wysępić od kogoś papierosa.
Powracający z hulanek spóźniony przechodzień może napotkać na przykład stadko niezupełnie trzeźwych młodzieńców pohukujących od czasu do czasu nieartykułowanie, objuczonych siatkami ze sklepów całodobowych, w których pobrzękują zdradziecko butelki z piwem. Zdarzają się też przycupnięte na ławkach bądź murkach zapłakane dziewczyny, które właśnie przeżywają silny atak bólu istnienia, rozmazujące wierzchem dłoni maskarę i rwącym się od szlochu głosem próbujące wysępić od kogoś papierosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz