Choć sezon ogórkowy w pełni i trudno znaleźć interesujący temat, nasi dziennikarze nie zasypiają gruszek w popiele. Dowodem jest krótka rozmowa z Lordem Darthem Vaderem (xx l.), którego spotkaliśmy na spacerze po spalonej słońcem Ankarze w towarzystwie dwóch ochroniarzy.
- Dzień dobry Lordzie, wasza wysokość! Widzę, że uprawia Lord nordic walking siódmej generacji... - Witam synu! Nie siódmej, a szóstej; nad siódmą pracuje, hehe, huhu, księżniczka Leia i dopiero za jakiś rok zobaczymy, czy jej delikatne łapki stworzą kije, które pozwolą mi bez bólu przemieszczać się po ulicach tego nędznego, rozgrzanego do szaleństwa betonowego padołu. - No tak, szóstej, przepraszam... A czym różni się szósta generacja kijków od piątej, którą Lord stosował w ubiegłym roku? - Synu, wszystkim i niczym zarazem. Przede wszystkim kolorem promienia. Jeśli syn pamięta, poprzedni miał niebieską barwę, te - jak widać - są różowe! - O, a czy ten kolor coś oznacza? Pytam, bo widzę, że położył Lord wyraźny akcent na kodę swojej wypowiedzi, finalizując ją konkretnym wykrzyknieniem. - A i owszem, synu! Oznacza, że jestem wreszcie po swoim comming oucie i za jakieś piętnaście minut mam samolot do Warszawy, gdzie stawiam się zwarty i gotowy na EuroPride. - Czy Lord mógłby zdradzić, z kim spotka się w Warszawie? - Hehe, huhu... Oczywiście, synu: z całą bandą sympatycznych łobuziaków, m.in. z synem Jody, dla którego wiozę podobny zestaw kiji. Być może wdepniemy do jednej z tamtejszych zlokalizowanych przy Nowym Świecie kawiarni, gdzie czekać będzie na nas wcielenie powściągliwości i delikatności męskiego aktorstwa - czyli Christian Slater z czasów "Prawdziwego romansu". - W takim razie życzę powodzenia, lordzie! - Adios, synu! Wyślij zdjęcie do autoryzacji. - Nie omieszkam, lordzie. - A może zechciałbyś mi towarzyszyć, synu, w locie do Warszawy i spacerze po niej... - Coś mi się przypomniało... pewna bardzo ważna sprawa, muszę uciekać lordzie. - Niech moc będzie z tobą, synu...
Tak a propos Star Warsów - moja ulubiona grupa komików zorganizowała kolejną akcję http://improveverywhere.com/2010/07/14/star-wars-subway-car/ Uwielbiam ich za sianie pozytywnego zamieszania :)
@Benek Kwiaciarz - Oj, Maćku, muszę wrócić do regularnego fotografowania tych moich figurek, bo dzięki temu pojawiają się na moim blogu najfajniejsze komentarze ever. Kiedyś by to trzeba było zebrać w formie książeczki (zdjęcia plus tekst) - dla ludzi znających "Gwiezdne Wojny" mogłoby to być wyjątkowo surrealistyczne doświadczenie.
Choć sezon ogórkowy w pełni i trudno znaleźć interesujący temat, nasi dziennikarze nie zasypiają gruszek w popiele. Dowodem jest krótka rozmowa z Lordem Darthem Vaderem (xx l.), którego spotkaliśmy na spacerze po spalonej słońcem Ankarze w towarzystwie dwóch ochroniarzy.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry Lordzie, wasza wysokość! Widzę, że uprawia Lord nordic walking siódmej generacji...
- Witam synu! Nie siódmej, a szóstej; nad siódmą pracuje, hehe, huhu, księżniczka Leia i dopiero za jakiś rok zobaczymy, czy jej delikatne łapki stworzą kije, które pozwolą mi bez bólu przemieszczać się po ulicach tego nędznego, rozgrzanego do szaleństwa betonowego padołu.
- No tak, szóstej, przepraszam... A czym różni się szósta generacja kijków od piątej, którą Lord stosował w ubiegłym roku?
- Synu, wszystkim i niczym zarazem. Przede wszystkim kolorem promienia. Jeśli syn pamięta, poprzedni miał niebieską barwę, te - jak widać - są różowe!
- O, a czy ten kolor coś oznacza? Pytam, bo widzę, że położył Lord wyraźny akcent na kodę swojej wypowiedzi, finalizując ją konkretnym wykrzyknieniem.
- A i owszem, synu! Oznacza, że jestem wreszcie po swoim comming oucie i za jakieś piętnaście minut mam samolot do Warszawy, gdzie stawiam się zwarty i gotowy na EuroPride.
- Czy Lord mógłby zdradzić, z kim spotka się w Warszawie?
- Hehe, huhu... Oczywiście, synu: z całą bandą sympatycznych łobuziaków, m.in. z synem Jody, dla którego wiozę podobny zestaw kiji. Być może wdepniemy do jednej z tamtejszych zlokalizowanych przy Nowym Świecie kawiarni, gdzie czekać będzie na nas wcielenie powściągliwości i delikatności męskiego aktorstwa - czyli Christian Slater z czasów "Prawdziwego romansu".
- W takim razie życzę powodzenia, lordzie!
- Adios, synu! Wyślij zdjęcie do autoryzacji.
- Nie omieszkam, lordzie.
- A może zechciałbyś mi towarzyszyć, synu, w locie do Warszawy i spacerze po niej...
- Coś mi się przypomniało... pewna bardzo ważna sprawa, muszę uciekać lordzie.
- Niech moc będzie z tobą, synu...
Tak a propos Star Warsów - moja ulubiona grupa komików zorganizowała kolejną akcję http://improveverywhere.com/2010/07/14/star-wars-subway-car/
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich za sianie pozytywnego zamieszania :)
@Benek Kwiaciarz - Oj, Maćku, muszę wrócić do regularnego fotografowania tych moich figurek, bo dzięki temu pojawiają się na moim blogu najfajniejsze komentarze ever. Kiedyś by to trzeba było zebrać w formie książeczki (zdjęcia plus tekst) - dla ludzi znających "Gwiezdne Wojny" mogłoby to być wyjątkowo surrealistyczne doświadczenie.
OdpowiedzUsuń@Anna - Śliczne :-D