czwartek, 3 czerwca 2010

Hüzün

Orhan Pamuk w swojej książce o Stambule wprowadza hüzün jako pojęcie typowe dla tego miasta, kluczowe dla ogarnięcia jego specyfiki, i nierozerwalnie z nim związane. Hüzün znaczy dosłownie "smutek, melancholia", ale według tureckiego noblisty kwestia jest dużo bardziej zawiła; na blisko pięciuset stronach snuje on ("snuje" to nota bene słowo, które akurat dość dobrze oddaje ogół wrażeń towarzyszących tej lekturze) rozważania na temat tego czym właściwie stambulski hüzün jest i czym różni się od pokrewnych pojęć jak tristesse, spleen czy Weltschmerz.
Nie czuję się na siłach, żeby naświetlić w tym miejscu wszystkie subtelne odcienie znaczeń tego słowa, tym bardziej, że zrobił to już Pamuk, do którego wszystkich zainteresowanych (i wytrzymałych) odsyłam. W dużym, bardzo dużym i mocno niezdarnym uogólnieniu, jest to ten nieuchwytny rodzaj smutku, który ogarnia mieszkańca Stambułu patrzącego na sypiące się resztki ruin wspaniałych budowli, na materialną nędzę ciężko pracujących mieszkańców biednych przedmieść, na żałosne pozostałości dawnego imperium, na ogólny rozpad, zgniliznę i powolną, monotonną degrengoladę. Jest to przy tym doznanie raczej kolektywne niż indywidualne - według Pamuka
"smutek Stambułu [...] jest czymś, co ludzie przeżywają wspólnie i wspólnie też afirmują".

Dla turysty, przyjeżdżającego do metropolii nad Bosforem na kilka zaledwie dni, doświadczenie hüzün jest właściwie niewykonalne, o ile nie został on już wcześniej wprowadzony w odpowiednio smętny nastrój - Stambuł jest bowiem miastem tak ludnym, gwarnym, pstrokatym i męczącym, że jednostki mniej skłonne do euforii i mniej zabawowe ogarnąć może w pewnym momencie raczej jakieś pełne zblazowania otępienie, ponure znużenie albo zgoła zniechęcenie, niż metafizyczny smutek.
Tym niemniej, próbowałem wytropić hüzün na ulicach, w brudnych zaułkach i na wodach Bosforu. Bez specjalnego powodzenia.
Może dlatego, że ja po prostu nie kupuję za bardzo tej rozwodnionej prozy Orhana Pamuka. To jednak smęciarz straszny jest.

2 komentarze:

  1. Przez pewien czas Pamuk pozostawal moim ulubionym pisarzem, bo byl jedynym, ktorego proza byla masowo przekladana na jezyk polski. Ale nie oszukujmy sie... Jego ksiazki bywaja momentami po prostu strasznie nudne! Stambul wypadl prawdopodobnie najgorzej. Czytalam wszystkie, ktore ukazaly sie w Polsce, procz Muzeum Niewinnosci, ktorego nie mialam jeszcze okazji zakupic. Jesli moge cos naprawde polecic szerszemu gronu z jego prozy to chyba tylko Nazywam sie Czerwien. O wiele lepiej czyta sie Elif Şafak.
    Ja rozumiem Hüzün (byc moze blednie) jako nostalgie i smutek za utracona swietnoscia czasow osmanskich polaczona z wszechobecnym poczuciem tureckiego fatalizmu.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uscislajac - w pierwszym zdaniu chodzilo mi naturalnie o jedynego pisarza TURECKIEGO, ktorego ksiazki sa regularnie przekladane na nasz jezyk :)

    OdpowiedzUsuń