Być może część p.t. Czytelników i Oglądaczy już wie, że od dwóch tygodni jestem na wakacjach w Polsce. Zazwyczaj można mnie spotkać w moim rodzinnym Trójmieście, głównie w Sopocie, ale cały ubiegły tydzień spędziłem na kolejowych peregrynacjach po Polsce - najpierw do Warszawy, gdzie miałem do odebrania nagrodę (nb. pierwszą) za pewien obrazek, na który prześwietne jury spojrzało łaskawym okiem, a potem do Gliwic, w odwiedziny do Siostry, Szwagra i Siostrzeńca.
Oto przygarść widoczków, zebranych w myśl tezy zaczerpniętej od Seymoura Chwasta:
Oto przygarść widoczków, zebranych w myśl tezy zaczerpniętej od Seymoura Chwasta:
PS. Naprawdę bardzo mi głupio, że blog jest ostatnio przeze mnie traktowany tak po macoszemu. Podróże to oczywiście zawsze jakieś tam usprawiedliwienie, no ale mimo wszystko - wstyd. I pomyśleć, że kiedyś wrzucałem nowe posty codziennie...
Poprawić się, poprawić proszę, bo nie mam co czytać w tym internecie. Wszystko już przeczytane.
OdpowiedzUsuńNawet dwa razy, jak Chuck Norris.
OdpowiedzUsuń