poniedziałek, 27 grudnia 2010

Nativitas in partibus infidelium

Mimo że chrześcijanie w Turcji stanowią jakiś niewielki ułamek procenta, a ponad 99% Turków deklaruje się jako muzułmanie, bożonarodzeniowy szał konsumpcyjny opanował centra handlowe i hipermarkety stołecznej Ankary już od pierwszych dni grudnia. Nabycie bombek, ozdób, choinek (sztucznych wprawdzie, ale zawsze) czy światełek nie nastręcza najmniejszych problemów, co więcej artykuły te wraz z czekoladowymi mikołajami, niemieckimi pierniczkami i innym świątecznym badziewiem cieszą się bardzo dużym wzięciem, wydaje się wręcz, że z roku na rok coraz większym.
Oczywiście, wątek religijny jest absolutnie nieobecny, nigdzie nie uświadczy się żłóbka ani szopki, chociaż ni stąd ni zowąd można natknąć się na gwiazdę betlejemską (zapewne dlatego, że menadżerowie odpowiedzialni za zaopatrzenie są nieświadomi jej symboliki) i aniołki. Głównie dlatego, że cały ten sztafaż służy w Turcji sprzedaniu całkiem innego święta - Nowego Roku mianowicie... Nota bene zwanego tu czasem (bardziej światowo, głównie na użytek yabancıch) "Christmas".
Obraz tureckich muzułmańskich rodzin przystrajających w swoich domach choinki, a potem wręczających sobie w sylwestrową noc prezenty przy dźwiękach Jingle Bells i Last Christmas jest chyba najjaskrawszym i najdobitniejszym przykładem tego, co stało się na świecie z Bożym Narodzeniem. Nie ma już zupełnie sensu doszukiwanie się w nim jakiegoś duchowego wymiaru, nawet nie stricte chrześcijańskiego, ale chociażby powiązanego z tysiącami lat europejskiej tradycji (powiedzmy to sobie szczerze - germańska choinka nie ma przecież nic wspólnego z chrześcijaństwem, a i sama data święta została zapożyczona z dawnych kultów solarnych). To taki sam pretekst do zwiększenia obrotów w sklepach jak Walentynki i nikt nawet nie udaje, że jest inaczej. Jako ateista powinienem to zbyć obojętnym wzruszeniem ramion, ale mimo wszystko - czegoś żal.

7 komentarzy:

  1. Ale tradycja, tradycja! Lepszy cyc niż nic ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba troche nieladnie, ze taki gleboki wywod skomentuje nastepujacym pytaniem, ale gdzie widziales w Ankarze niemieckie pierniczki :)? Ze zdjec wnioskuje, ze to CEPA i Carrefour?

    OdpowiedzUsuń
  3. To górne zdjęcie to istotnie CEPA, natomiast to niżej to Real w Ankuvie, czyli tuż obok Bilkentu. Od grudnia mają tam zawsze pierniczki, a w tym roku również Weinachtsstollen, który bardzo lubię. Jak się pośpieszysz, może się zdążysz zaopatrzyć, zanim wycofają te frykasy z oferty.
    Przy okazji - uważam za skandal, że mieszkamy prawie po sąsiedzku (jak się domyślam mieszkasz gdzieś w okolicach ODTU, nie?) a jeszcze się nie spotkaliśmy poza przestrzenią wirtualną...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za namiary, ale juz chyba nie zdaze i musze sie zadowolic piernikami, ktora sama w tym roku upieklam i resztka tego co zostalo mi z paczki swiatecznej z Polski.
    Tez uwazam, ze to skandal ze spotkaniem :) Niemniej jednak tak jeszcze przez pewien czas pewnie bedzie, bo oto za 3 tyg. mam wyznaczona date porodu... Mieszkam co prawda na Ayranci, ale pracuje blisko Eskişehir Yolu.
    Byles moze na otwarciu Parku Chopina albo na spotkaniu gwiazdkowym w ambasadzie?
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, a to dopiero! Gratulacje zatem!
    No nic, co się odwlecze, to, mam nadzieję, nie uciecze...
    Otwarcie Parku Chopina sobie odpuściłem, bo wypadało akurat w trakcie moich zajęć, a spotkanie gwiazdkowe w ambasadzie też... Już nie pamiętam dlaczego, czy mi się po prostu nie chciało, czy miałem jakąś pilną robotę. Najpewniej jedno i drugie.

    OdpowiedzUsuń
  6. W ogóle to bardzo zabawne, bo widziałem Twoje zdjęcia na fejsie i wychodzi na to, że poruszamy się po zbliżonych szlakach, również po Turcji ogólnie, tylko jakoś tak w przeciwfazie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziekuje! A tak, tez zwrocilam uwage, ze zawsze jak sie gdzies wybieram to akurat wy tam dopiero co byliscie, albo na odwrot :)

    OdpowiedzUsuń