Coś dla miłośników Ostrego Dyżuru, Dra Housa i Szpitalu na Peryferiach: oto seria ilustracji dla miesięcznika Kaleidoscope do artykułu poświęconego historii chirurgii. Artykuł był bardzo ciekawy, ale opisywał takie okropności, że nie będę go tu streszczał. Ja jestem raczej dość obrzydliwy, w dodatku ze skłonnością do hipochondrii; w życiu bym nie mógł grzebać w czyichś wnętrznościach, i w ogóle uważam ludzką fizjologię za skandal - ani to estetyczne, ani solidnie wykonane. Błe.
Obrazki pokazane na blogu to directors cut - do druku poszły z nieco zmienioną kolorystyką, poza tym w dwóch przypadkach klient zażyczył sobie usunięcia bryzgającej krwi. No bo - wszystko fajnie, ale zbytni splatter / gore mógłby zepsuć apetyt pasażerom LOT-u, dla których miesięcznik Kaleidoscope jest przeznaczony.
Niech zgadnę, prosili o zamianę na niebieski-zieleń?
OdpowiedzUsuńwspaniale krwiste
OdpowiedzUsuń@Marta: A jakże.
OdpowiedzUsuń@Tom: Podczas rysowania tych obrazków miałem ochotę przejść na wegetarianizm. Potem mi troszeczkę przeszło ;-)
Piykne do cudu :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie ilustracje
OdpowiedzUsuńAleż jatka!
OdpowiedzUsuńTo się nazywa "przyłożyć do tematu" :)
Panie Adamie, jam ten artykuł osobiście popełniła i nawet nie wie Pan jak się cieszę, że ta krew, ropa i śluz są Pańskiego autorstwa:) Bloga Pana śledzę od jakiegoś roku i się nieustannie nim zachwycam, a Kaleja z Pana obrazkami to sobie chyba w domu na ścianie powieszę. Albo nie, przemyślałam;) Mam nadzieję, że może kiedyś trafi w Pana ręce jakiś mniej obrzydliwy z moich tekstów:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
agata brandt
Pani Agato, ogromnie mi miło!
OdpowiedzUsuńProszę nie mówić, że tekst był obrzydliwy, był ogromnie ciekawy,i czytałem i ilustrowałem go z wielką przyjemnością. Chciałbym częściej mieć takie zlecenia, bardzo lubię używać w swoich obrazkach historycznego kostiumu.
Mam nadzieję,że jeszcze nie raz będę miał okazję ilustrować Pani artykuły.
A że na lekarza, ani na pacjenta się nie nadaję - to akurat szczera prawda. Seriali o lekarzach też niespecjalnie jestem w stanie oglądać; po obejrzeniu jednego odcinka "Dra House'a" od razu zacząłem się doszukiwać u siebie objawów choroby, o której była mowa w fabule.