- To jest ogień, chłopcy. Ogień daje ciepło, a z ciepła jest miłość. A z miłości... - A z miłości to Janek kupił jebniętego Fiata na giełdzie, kurwa! - Pierdol się pało! - No powiedz chłopakom, jak całą kasę na wesele wydałeś... - Daj spokój, kurwa... - Nie dokuczaj mu... - Dobra, kurwa, powiem, bo mnie to też ciąży. Narzeczona się nastawiła, że jak już pojedziemy do niej, to znaczy do Ząbkowic, po ślubie, a ślub miał być w marcu, czyli na wiosnę, to się nastawiła, że chciałaby już tym fiatem, czerwonym najlepiej, żeby wszyscy zobaczyli: i Kazek, i Robson, i Bacha, Zocha... - Nawet stary nie kończ. Po prostu skończ. - Ale był dynks: jak zejdziemy z oszczędności plus pożyczka od rodziców na wesele na tego fiata, to nie będzie kurwa wesela, a to się już nie liczy. - Jak to nie liczy? To co się kurwa liczy? - Ona powiedziała, że jak pojedziemy, niby tym fiatem, nie bitym, kołpaki w chromie, radio na UKF-ie, to że to się też nie liczy. - Ładafak, jak mówi mój młody. Co to kurwa w ogóle znaczy? - No że powiedzą, że Zocha powie, że to frajer na wyjazd, że to nikt, bo niby kto jak nie mąż. - Nie, ten ładafak. - A chuj go wie, narzeczony? - Jaki kurwa narzeczony, zjebie! Narzeczonych to ona miała na pęczki. Weź ostatniego: kombajnista z Dzierżoniowa, dobry chłopak, nawet mało pijący, ale wleciał pod cheder i mu poszarpało prawą stronę dokumentnie, to już nie był w gestii jej zainteresowań. - No i... - No i nie kupiliśmy kurwa. Ale kupiliśmy po ślubie za pieniądze ze ślubu. - Ha, pięknie! Jaki przebieg? Po szlifie? - Nawet stary kurwa nie kończ. Po prostu skończ. - E tam przebieg, zlej przebieg, pojechaliśmy do Ząbkowic i w samym centrum, to znaczy przy rynku, gdzie Kazek, i Robson, i Bacha, i Zocha siedzą, zatrzymuje nas patrol, też kurwa tacy jak my, biali, ale skurwysyny z innego rejonu, więc nie pogadasz nawet o dupach i wyszło przez radio, że fiacior nie dość, że jebnięty, to jeszcze naczelnikowi z Bydgoszczy przed samymi świętami! - Ty to masz stary pecha. Ja pierdolę! Pech jak chuj. - Nawet stary nie kończ. Po prostu skończ. - I co? - I nic. I stoję tu jak ten chuj na weselu. Gablota u naczelnika, a Jola w Ząbkowicach z kombajnistą. - Przecież poszarpany. - A chuj go tam wie. - Panowie, 22:00, koniec pierdolenia o dupie marynie, idziemy za tymi frajerami, skręcili w Zamkową. - No ale po szlifie był, jaki rocznik? - 77 kurwa, szedł sto dwadzieścia bez mrugnięcia. Ale jebnięty. Nie poradzisz nic. - A że Jolka sucz, to fakt. - Jak chuj!
:)))
OdpowiedzUsuń- To jest ogień, chłopcy. Ogień daje ciepło, a z ciepła jest miłość. A z miłości...
OdpowiedzUsuń- A z miłości to Janek kupił jebniętego Fiata na giełdzie, kurwa!
- Pierdol się pało!
- No powiedz chłopakom, jak całą kasę na wesele wydałeś...
- Daj spokój, kurwa...
- Nie dokuczaj mu...
- Dobra, kurwa, powiem, bo mnie to też ciąży. Narzeczona się nastawiła, że jak już pojedziemy do niej, to znaczy do Ząbkowic, po ślubie, a ślub miał być w marcu, czyli na wiosnę, to się nastawiła, że chciałaby już tym fiatem, czerwonym najlepiej, żeby wszyscy zobaczyli: i Kazek, i Robson, i Bacha, Zocha...
- Nawet stary nie kończ. Po prostu skończ.
- Ale był dynks: jak zejdziemy z oszczędności plus pożyczka od rodziców na wesele na tego fiata, to nie będzie kurwa wesela, a to się już nie liczy.
- Jak to nie liczy? To co się kurwa liczy?
- Ona powiedziała, że jak pojedziemy, niby tym fiatem, nie bitym, kołpaki w chromie, radio na UKF-ie, to że to się też nie liczy.
- Ładafak, jak mówi mój młody. Co to kurwa w ogóle znaczy?
- No że powiedzą, że Zocha powie, że to frajer na wyjazd, że to nikt, bo niby kto jak nie mąż.
- Nie, ten ładafak.
- A chuj go wie, narzeczony?
- Jaki kurwa narzeczony, zjebie! Narzeczonych to ona miała na pęczki. Weź ostatniego: kombajnista z Dzierżoniowa, dobry chłopak, nawet mało pijący, ale wleciał pod cheder i mu poszarpało prawą stronę dokumentnie, to już nie był w gestii jej zainteresowań.
- No i...
- No i nie kupiliśmy kurwa. Ale kupiliśmy po ślubie za pieniądze ze ślubu.
- Ha, pięknie! Jaki przebieg? Po szlifie?
- Nawet stary kurwa nie kończ. Po prostu skończ.
- E tam przebieg, zlej przebieg, pojechaliśmy do Ząbkowic i w samym centrum, to znaczy przy rynku, gdzie Kazek, i Robson, i Bacha, i Zocha siedzą, zatrzymuje nas patrol, też kurwa tacy jak my, biali, ale skurwysyny z innego rejonu, więc nie pogadasz nawet o dupach i wyszło przez radio, że fiacior nie dość, że jebnięty, to jeszcze naczelnikowi z Bydgoszczy przed samymi świętami!
- Ty to masz stary pecha. Ja pierdolę! Pech jak chuj.
- Nawet stary nie kończ. Po prostu skończ.
- I co?
- I nic. I stoję tu jak ten chuj na weselu. Gablota u naczelnika, a Jola w Ząbkowicach z kombajnistą.
- Przecież poszarpany.
- A chuj go tam wie.
- Panowie, 22:00, koniec pierdolenia o dupie marynie, idziemy za tymi frajerami, skręcili w Zamkową.
- No ale po szlifie był, jaki rocznik?
- 77 kurwa, szedł sto dwadzieścia bez mrugnięcia. Ale jebnięty. Nie poradzisz nic.
- A że Jolka sucz, to fakt.
- Jak chuj!
A tu jak jadą tym czerwonym fiatem:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=fcDZrhyWoKI
Oj, staruszku, ale się pośmiałem. I teledysk też ładny.
OdpowiedzUsuń