czwartek, 4 marca 2010

Kamikaze i sikorki

Ostatnio realizowanym tematem na moich zajęciach z ilustracji były koktajle. Jak widać, nie ustaję w wysiłkach zdemoralizowania kwiatu tureckiej młodzieży.
Każdy student (albo studentka) wylosował nazwę jakiegoś alkoholowego drinka i miał stworzyć inspirowaną nią (nazwą oczywiście) ilustrację. Techniczny wymóg był taki, że trzeba było stworzyć mniej lub bardziej trójwymiarowy obiekt, a potem go sfotografować. W wersji superprofesjonalnej takie ilustracje wyglądają na przykład tak. Moim studentom poszło na ogół nieco mniej imponująco, chciaż i tak w niektórych wypadkach było lepiej, niż się spodziewałem.

Oprócz wziętych na warsztat tak powszechnie znanych wypiteczności jak Bloody Mary, White Russian czy Pink Lady, pojawiły się również i mniej popularne, za to obdarzone malowniczymi nazwami, np: Kremlin Colonel, Green Goblin, Corpse Reviver, Angel's Tit czy Salty Dog.
A przede wszystkim - Kamikaze (wódka, Triple Sec i sok z limonki). Przy okazji - może dałoby się stworzyć wersję de luxe tego drinka i nazwać go Kapitan Kamikaze?

Na zdjęciu: Aycan i Beril usiłują upozować dzielnego pilota w kokpicie jego Nakajimy Ki-44.

A tutaj już sama Beril zmaga się z ciągle odpadająca głową.
Proszę zwrócić uwagę na oryginalny kształt skrzydeł, oraz na radosną minę dzielnego Japońca, w którym widoczny entuzjazm budzi myśl o oddaniu życia za Cesarza oraz ojczysty Kraj Kwitnącej Wiśni i Wschodzącego Słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz