wtorek, 19 października 2010

Çay

Kiedy po zajęciach jestem zmęczony i mało przychylnie nastawiony do świata (mniej więcej jak ta pani na zdjęciu powyżej) mało co tak poprawia mi samopoczucie jak stara dobra herbatka. Aczkolwiek, w domu nigdy nie piję tureckiego czaju w takich dziwnych małych szklaneczkach, tylko, jak każdy skundlony Wschodni Europejczyk, zalewam torebkę w uczciwym, pokaźnym kubasie.

Ten post jest cokolwiek pretensjonalny i, rzekłbym, bez sensu, ale to dlatego, że jeszcze nie wypiłem swojej wieczornej herby.
Przynajmniej zdjęcie jakoś się broni.

5 komentarzy:

  1. Zdjęcie zdecydowanie się broni. Przy pierwszym rzucie okiem pomyślałem, że to obraz olejny jakiegoś klasyka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie się broni bardzo, herbata w każdych ilościach broni się także :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne malarskie ujęcie.Herbaciarze wszystkich krajów łączmy się!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło, że się podoba! Dzięki! (właśnie piję herbatę, stąd takie pozytywne nastawienie)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rustykalny transwestyta w manierze holenderskiego mistrza...

    ...niczym "Kobieta śpiąca przy stole" Vermeera van Delfta.

    OdpowiedzUsuń