wtorek, 15 marca 2011

İstiklal Caddesi

Półtora tygodnia temu pojechaliśmy z Żoną na jeden dzień do Stambułu; oficjalnym powodem była chęć zobaczenia wystawy Fridy Kahlo i Diego Rivery, a tak naprawdę chodziło o to, żeby się trochę przewietrzyć i przewieźć cztery litery po circa 350 kilometrów w każdą stronę, bo już zaczęliśmy porastać mchem i grzybem w Ankarze. Czy było warto, biorąc pod uwagę, że mieliśmy raptem jakieś pięć godzin między wysięściem a wsięściem do autokaru linii Ulusoy, który wiózł nas sześć i pół godziny tam i kolejne sześć i pół godziny z powrotem, to już kwestia do dyskusji. Zwłaszcza, że wystawa raczej rozczarowująca.
Niemniej, wyrwać się z domu było miło, tym bardziej, że roboty miałem (i nadal mam) zatrzęsienie, a, jak wiadomo, obcyndalanie się sprawia najwięcej przyjemności, kiedy ma się bardzo dużo ważnych spraw na głowie. Tylko ten tłum na Beyoğlu! Hałaśliwy, depczący po butach, poszturchujący, przepychający się! Straszny! 
Co zresztą widać na zdjęciu, przedstawiającym sobotnie marcowe popołudnie na İstiklal Caddesi, najpopularniejszym deptaku Stambułu. Mała ciekawostka - jego nazwa,  przetłumaczona na polski, jest taka sama jak głównej przelotówki w moim rodzinnym Sopocie: Aleja Niepodległości.

6 komentarzy:

  1. Piękne serca - relikty walentynek. Ja zamiast tam chodzić wolałabym przejechać się tym tramwajem. [a u tutaj - w mieście, światowym baaaaardzo nie ma nic niepodległości czy wolności, za to plac inwalidów mamy - swego czasu szukałam w jego okolicach inwalidów prawdziwych, dopiero po 5 latach dowiedziałam się, że to od wolności formułka]

    OdpowiedzUsuń
  2. masakra to mało powiedziane

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobny tłum widziałem na przylegających do meksykańskiego zocalo uliczkach.

    A najgorsi w fotografowaniu takiego ulicznego tłumu są wchodzący w obiektyw tłumowicze.

    Również najgorsze jest zgubić się w takim tłumie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak długa rura - ale zdjęcie baaardzo fajne, aż zazdrość bierze!

    OdpowiedzUsuń
  5. A, i jeszcze jedno najgorsze mi się przypomniało: jechać tramwajem w takim tłumie.

    Nie, nie, nie jestem pesymistą - tak dla jasności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najgorsze w takim tłumie to musi być, kiedy ktoś tuż przed tobą nagle stanie, wyciągnie z torby aparat i zacznie jak głupi robić zdjęcia. I jeszcze się wkurza, że na niego wpadłeś ;-)

    OdpowiedzUsuń