To jest cudem, nadludzkim wysiłkiem, z narażeniem życia zdobyty pączek, po którego specjalnie pojechałem po zajęciach do Reala, a potem od ust sobie odjąłem, żeby zrobić zdjęcie(no dobra, kupiłem w sumie cztery, podzieliliśmy się z Żoną sprawiedliwie; ten po skończeniu sesji podzielił los pozostałych). Nie był może nadzwyczajny, ale jak na Turcję, kraj nie posiadający kultury smażenia ani spożywania pączków, nie był zły, a po podgrzaniu w piekarniku wybitnie zyskał. Zaś w Sopocie na Monciaku sprzedają gorące pączki z konfiturą z róży i skórką pomarańczową. Ech, jak one pachną... Ou sont les beignets d'antan?
Tym bardziej wysiłek wart docenienia! Przyznam się bez bicia, że odstałam PÓŁ GODZINY w ogonku po pączki i faworki - wszystko jeszcze ciepłe - i ZAPRAWDĘ - było warto! :D
- Kiedy wylądował, koleżanko? - Pół do pierwszej. - Jeszcze ciepły. - Ano. - No dobra... Talerzu kosmiczny z krystalicznie syntetycznej porcelany, który przybyłeś na nasz ziemski padół z brązowawą nadbudową, spraw, aby czas dyskryminacji ze względu na płeć skończył się tak, jak epoka rubla transferowego i peweksy, w których kupowaliśmy basfy 90-tki i perfumy opium, a także wódkę czystą dla naszych matek na imieniny i inne przyjęcia okolicznościowe, spraw, aby rządy wyzbyły się seksualnego oraz homoseksualnego podtekstu w procesach legislacyjnych i by politycy nie wypuszczali się w lasy z kamerą, bo tyle wiedzą o grzybach, co Timothy Leary w dniu swoich pierwszych urodzin. Tak mi dopomóż Luke. - Dlaczego nazwałaś mnie koleżanką? Jestem facetem! - W takim razie popracuj nad klatą.
Na wyspach Mglistych i Deszczowych takich paczkow nie uraczysz! zazdraszczam! p.s. dziekuje za bloga! trafilam tu przypadkowym przypadkiem i juz zostalam :) podoba mi sie :) pozdawiam cieplo z Krainy Bez-Paczka i Polskich Ogonkow.
oooo. sześciopiersiowa kobieta z walentynkowej imprezy załapała się na tłusty czwartek ;) specjał jak na tureckie możliwości wygląda nadzwyczaj polsko, sielsko i... pączkowo. [pozostając w klimacie kulinarno-obyczajowym] w środę będzie zdjęcie ze śledziem Kapitanie?
@Kasia: witam w moich niskich progach, czym chata (tj. blog) bogata. Na Wyspach można przecież dostać te wspaniałe donaty z dziurką, co mi przypomina bardzo dawne czasy, kiedy Babcia kupowała mi czasem na sopockim Monciaku "pączka angielskiego", który różnił się od tradycyjnego dziurką, brakiem nadzienia i tym, że zamiast lukru był cukier puder. Za to zawsze był gorący, prosto ze smażenia; ach, ileż bym dał, żeby jeszcze raz takiego zjeść... Niestety, tej pączkarni już od parunastu lat nie ma, jest inna, kilkadziesiąt metrów dalej, i w niej sprzedają te tradycyjne, z różą, lukrem i skórką pomarańczową, też dobre, nie powiem, ale już nie budzą takiej ekscytacji.
@ Justyna: I może jeszcze z goździkiem w pysku, żeby było nawiązanie do Dnia Kobiet? ;-) Nie da rady, choćby dlatego, że nie mają tu śledzi, co mnie specjalnie akurat nie martwi, bo nie przepadam. Tak z innej beczki (ze śledziami): Justyna, czy masz coś wspólnego z tym, że w Ankarze od wczoraj w nocy bez przerwy wali śnieg? Normalnie kurniawa taka, jakby ktoś zauroczył...
@Kapitan, Aga, Freta i Pani Zima za oknem - Justyna może i jest czarownicą na miotle, ale śnieżyc północnych nie zsyła na Ankarę, bo sama za śniegiem nie przepada, ale zapyta koleżanek i kolegów po fachu, czy to czasem nie ich sprawka. Co do tradycji polsko-tureckich: Ponoć zamiast śledzia będzie mieli czystą [Aga się wygadała], to i rozgrzeje was w tym śniegu i rozweseli. don't worry Mr Captain!
A @Benek: A cóż jeszcze można do takiej wyczerpującej wypowiedzi dodać? Chociaż miałem nadzieję, że jakoś nawiążesz do Hardej Wenus, bo to ostatnio nasz ulubiony tekst z Agą ;-)
Czekałam na ten obrazek! Nawet trochę byłam zawiedzina, że nie pojawił się pączek :D - ale jak widać niesłusznie zwątpiłam!
OdpowiedzUsuńTo jest cudem, nadludzkim wysiłkiem, z narażeniem życia zdobyty pączek, po którego specjalnie pojechałem po zajęciach do Reala, a potem od ust sobie odjąłem, żeby zrobić zdjęcie(no dobra, kupiłem w sumie cztery, podzieliliśmy się z Żoną sprawiedliwie; ten po skończeniu sesji podzielił los pozostałych). Nie był może nadzwyczajny, ale jak na Turcję, kraj nie posiadający kultury smażenia ani spożywania pączków, nie był zły, a po podgrzaniu w piekarniku wybitnie zyskał.
OdpowiedzUsuńZaś w Sopocie na Monciaku sprzedają gorące pączki z konfiturą z róży i skórką pomarańczową. Ech, jak one pachną... Ou sont les beignets d'antan?
Tym bardziej wysiłek wart docenienia! Przyznam się bez bicia, że odstałam PÓŁ GODZINY w ogonku po pączki i faworki - wszystko jeszcze ciepłe - i ZAPRAWDĘ - było warto! :D
OdpowiedzUsuń- Kiedy wylądował, koleżanko?
OdpowiedzUsuń- Pół do pierwszej.
- Jeszcze ciepły.
- Ano.
- No dobra... Talerzu kosmiczny z krystalicznie syntetycznej porcelany, który przybyłeś na nasz ziemski padół z brązowawą nadbudową, spraw, aby czas dyskryminacji ze względu na płeć skończył się tak, jak epoka rubla transferowego i peweksy, w których kupowaliśmy basfy 90-tki i perfumy opium, a także wódkę czystą dla naszych matek na imieniny i inne przyjęcia okolicznościowe, spraw, aby rządy wyzbyły się seksualnego oraz homoseksualnego podtekstu w procesach legislacyjnych i by politycy nie wypuszczali się w lasy z kamerą, bo tyle wiedzą o grzybach, co Timothy Leary w dniu swoich pierwszych urodzin.
Tak mi dopomóż Luke.
- Dlaczego nazwałaś mnie koleżanką? Jestem facetem!
- W takim razie popracuj nad klatą.
ci panowie zrobili już niezłą masę :)
OdpowiedzUsuńNa wyspach Mglistych i Deszczowych takich paczkow nie uraczysz! zazdraszczam! p.s. dziekuje za bloga! trafilam tu przypadkowym przypadkiem i juz zostalam :) podoba mi sie :) pozdawiam cieplo z Krainy Bez-Paczka i Polskich Ogonkow.
OdpowiedzUsuńoooo. sześciopiersiowa kobieta z walentynkowej imprezy załapała się na tłusty czwartek ;)
OdpowiedzUsuńspecjał jak na tureckie możliwości wygląda nadzwyczaj polsko, sielsko i... pączkowo.
[pozostając w klimacie kulinarno-obyczajowym] w środę będzie zdjęcie ze śledziem Kapitanie?
@Kasia: witam w moich niskich progach, czym chata (tj. blog) bogata.
OdpowiedzUsuńNa Wyspach można przecież dostać te wspaniałe donaty z dziurką, co mi przypomina bardzo dawne czasy, kiedy Babcia kupowała mi czasem na sopockim Monciaku "pączka angielskiego", który różnił się od tradycyjnego dziurką, brakiem nadzienia i tym, że zamiast lukru był cukier puder. Za to zawsze był gorący, prosto ze smażenia; ach, ileż bym dał, żeby jeszcze raz takiego zjeść... Niestety, tej pączkarni już od parunastu lat nie ma, jest inna, kilkadziesiąt metrów dalej, i w niej sprzedają te tradycyjne, z różą, lukrem i skórką pomarańczową, też dobre, nie powiem, ale już nie budzą takiej ekscytacji.
@ Justyna: I może jeszcze z goździkiem w pysku, żeby było nawiązanie do Dnia Kobiet? ;-) Nie da rady, choćby dlatego, że nie mają tu śledzi, co mnie specjalnie akurat nie martwi, bo nie przepadam.
Tak z innej beczki (ze śledziami): Justyna, czy masz coś wspólnego z tym, że w Ankarze od wczoraj w nocy bez przerwy wali śnieg? Normalnie kurniawa taka, jakby ktoś zauroczył...
A @Benek? :)
OdpowiedzUsuń@Kapitan, Aga, Freta i Pani Zima za oknem - Justyna może i jest czarownicą na miotle, ale śnieżyc północnych nie zsyła na Ankarę, bo sama za śniegiem nie przepada, ale zapyta koleżanek i kolegów po fachu, czy to czasem nie ich sprawka.
OdpowiedzUsuńCo do tradycji polsko-tureckich: Ponoć zamiast śledzia będzie mieli czystą [Aga się wygadała], to i rozgrzeje was w tym śniegu i rozweseli.
don't worry Mr Captain!
A @Benek: A cóż jeszcze można do takiej wyczerpującej wypowiedzi dodać?
OdpowiedzUsuńChociaż miałem nadzieję, że jakoś nawiążesz do Hardej Wenus, bo to ostatnio nasz ulubiony tekst z Agą ;-)