wtorek, 1 marca 2011

Appendiks do poprzedniego posta

Ilustracje na okładki zbiorów testów dla maturzystów zwykłem pokazywać tutaj w wersji director's cut, albo może raczej artist's crop, o proporcjach boków 1:1. Robię tak, bo kiedy pokazałem na blogu pierwszą ilustrację z poprzedniej, bliźniaczej serii (przeznaczonej na okładki Vademeków Maturzysty) kierowałem się wskazówkami  od wydawnictwa, które zażyczyło sobie obrazka w kwadracie. Potem niespodziewanie okazało się, że zmienił się layout (z raczej nijakiego na bardzo ohydny) a zarazem format ilustracji zmienił się na poziomy prostokątny.
Jako że nie zawsze mam równo pod sufitem (być może jakaś łagodniejsza odmiana OCD), i lubię żeby seria konsekwentnie trzymała się jednego formatu, postanowiłem odtąd przygotowywać ilustracje w dwóch wersjach: prostokątną dla Operona, kwadratową na bloga. W czasach cyfrowej grafiki nie stanowi to najmniejszego problemu, o ile wszystko sprytnie sobie zawczasu zaplanować. Na ogół  ta kwadratowa wersja wyglądała jakby lepiej, ale w przypadku ostatniego obrazka postać damy z zamkiem na głowie zasłoniła prawie cały pejzaż, podczas gdy w wersji poziomej dama była proporcjonalnie mniejsza i landszaftu było widać o wiele więcej. A że chyba wyszedł, nieskromnie przyznam, całkiem niebrzydko, postanowiłem go tu, jako bonus, zademonstrować w całości:

 No, taki widoczek.

4 komentarze:

  1. Zaraz, zaraz - w wersji kwadratowej lanszaftu w poziomie jest tyle samo, a tylko w pionie dodałeś trochę nieba; mam rację? Zatem lanszaft (landszaft)poziomy jest mniejszy, a nie większy... Co w niczym nie zmienia faktu, że jeden i drugi urokliwy, więc powyższe tylko dla ścisłości. Tak, wiem, że jestem upierdliwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież nie napisałem, że w wersji poziomej jest większy, tylko, że widać go więcej. Nie chodzi o centymetry kwadratowe tylko o ilość szczegółów, nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. OK, dobrze już, dobrze... Rozumiem, że tam księżniczka relatywnie mniejsza? Musi tak być, coby się zmieściła...;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie ten niewinny landszafcik to apoteoza spokoju. Wszystko w tym krajobrazie jest takie zdyscyplinowane, ma swoje miejsce i, odnoszę wrażenie, trwa w jakimś niemożliwym do zrealizowania obecnie bezczasie. Drzewa rosną, chmury wiszą beztrosko, a góry trwają niewzruszone. Krajobraz jakby z Manna wycięty. Osadzony w ponadczasowej - bezczasowej - naturze. Chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń