wtorek, 18 września 2012

Andalucía por sí, para España y la humanidad

 W najnowszym numerze National Geographic Traveler - moja mapa Andaluzji.

 El Hombre sin nombre. Na pustyni Tabernas kręcono spaghetti westerny, między innymi całą Trylogię Dolarową Sergio Leone.

 Puente Nuevo w Rondzie. Ronda to wyjątkowo piękne i nieprawdopodobnie malowniczo położone  miasteczko, co oficjalnie mogę poświadczyć, bo byłem, zwiedziłem, i w połowie zwiedzania przeżyłem traumę, bo skończył mi się film w aparacie, a akurat nie było gdzie kupić nowego (bo niedziela, bo sklep zamknięty, bo coś). To było jeszcze w dawnych czasach, kiedy fotografia cyfrowa dopiero raczkowała, a człowiek liczył każdą klatkę i trzy razy się zastanawiał zanim nacisnął spust migawki. Nie to co teraz, kiedy długość spaceru fotograficy mierzą nie w kilometrach bądź w godzinach, ale w gigabajtach zapchanych kart pamięci.

 Alhambra w Grenadzie (nie byłem, niestety). Nie mogę się oprzeć pokusie zacytowania: 

Już w gruzach leżą Maurów posady,
Naród ich dźwiga żelaza,
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.

Broni się jeszcze z wież Alpuhary
Almanzor z garstką rycerzy,
Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,
Jutro do szturmu uderzy.

El toro bravo

4 komentarze:

  1. pięknie! od razu przypomniała mi się moja tegoroczna wycieczka, właśnie do Andaluzji!
    Alhambra, wino Tio Pepe i byczek Fernando, super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIby tak samo, a zupełnie inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu, czyżby jakieś cambio de estilo? Na widok hombre sin nombre zatrzepotało moje dziewczęce corazon.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale nie żeby zaraz cambio permanente. Po prostu w National Geographic jakiś czas temu zmieniła się obowiązująca estetyka i poproszono mnie o mapy w takim właśnie stylu, bardziej sieriozne, niż te, które rysowałem wcześniej.
    Ale to przecież nic nowego, już od stycznia co najmniej tak jest.

    OdpowiedzUsuń