Jak zwykle pod koniec miesiąca nadchodzi pora na kolejny obrazek dla Naszego Morza, ilustrujący kolejną opowieść zaczerpniętą z niezgłębionego skarbczyka pamięci starego i wytrawnego marynarza, maszynisty, awanturnika i literata - Andrzeja Perepeczki.
Tym razem opowiadanie pt. Rozumem, panowie, rozumem..., poświęcone jest barwnej postaci Pana Kaziuka, pochodzącego z Wilna okrętowego magazyniera, obdarzonego niedźwiedzią posturą i herkulesową siłą. Pan Kaziuk, oprócz tego, że potrafił w pojedynkę podnieść wał z bębnem linowym (część konstrukcji windy ładunkowej), któremu nie mogli poradzić dwaj inni marynarze, uczył młodych moriaków pić likiery ("to trzeba wolniutko, małymi łyczkami, braciszkowie mili, a nie jak Rusek samogon") i wymyślał pod nosem po litewsku oficerowi kulturalno-oświatowemu, czyli kaowcowi.
"Łabas drutas kałakutas", jak właśnie nazwał Pan Kaziuk kaowca, choć dla polskiego ucha brzmi raczej ryzykownie, jest sformułowaniem całkowicie niewinnym i znaczy tyle co "dobry tłusty indyk".
Opowiadanie jak opowiadanie, ale słowo kałakutas trochę mnie zastanawia; czy ma ono coś wspólnego ze staropolskim przymiotnikiem kałakucki, czyli "pochodzący z Kalkuty"? A jeśli tak, to dlaczego w wielu językach nazwa tego ptaka łączy go z Indiami (nawet po turecku indyk to hindi), skoro sprowadzono go z Ameryki? A żeby było jeszcze dziwniej, anglosasi, choć niby powinni być najlepiej poinformowani, z niewiadomych powodów nazywają go turkey.
Na zakończenie dodam, że francuska nazwa indyka budzi podobne skojarzenia co litewska, aczkolwiek, jak to u Żabojadów, brzmi raczej frywolnie, niż wulgarnie. W języku Moliera indyk to mianowicie dindon.
Tym razem opowiadanie pt. Rozumem, panowie, rozumem..., poświęcone jest barwnej postaci Pana Kaziuka, pochodzącego z Wilna okrętowego magazyniera, obdarzonego niedźwiedzią posturą i herkulesową siłą. Pan Kaziuk, oprócz tego, że potrafił w pojedynkę podnieść wał z bębnem linowym (część konstrukcji windy ładunkowej), któremu nie mogli poradzić dwaj inni marynarze, uczył młodych moriaków pić likiery ("to trzeba wolniutko, małymi łyczkami, braciszkowie mili, a nie jak Rusek samogon") i wymyślał pod nosem po litewsku oficerowi kulturalno-oświatowemu, czyli kaowcowi.
"Łabas drutas kałakutas", jak właśnie nazwał Pan Kaziuk kaowca, choć dla polskiego ucha brzmi raczej ryzykownie, jest sformułowaniem całkowicie niewinnym i znaczy tyle co "dobry tłusty indyk".
Opowiadanie jak opowiadanie, ale słowo kałakutas trochę mnie zastanawia; czy ma ono coś wspólnego ze staropolskim przymiotnikiem kałakucki, czyli "pochodzący z Kalkuty"? A jeśli tak, to dlaczego w wielu językach nazwa tego ptaka łączy go z Indiami (nawet po turecku indyk to hindi), skoro sprowadzono go z Ameryki? A żeby było jeszcze dziwniej, anglosasi, choć niby powinni być najlepiej poinformowani, z niewiadomych powodów nazywają go turkey.
Na zakończenie dodam, że francuska nazwa indyka budzi podobne skojarzenia co litewska, aczkolwiek, jak to u Żabojadów, brzmi raczej frywolnie, niż wulgarnie. W języku Moliera indyk to mianowicie dindon.
Kolumb myślał o odkryciu drogi do Indii a dotarł do Ameryki. Indianie dali Europejczykom indyki, którzy nazwali owe ptaszki „turkami”. Tylko Polacy, „turki” nazwali poprawnie indykami, ponieważ pochodziły od Indian, czyli z Ameryki, czyli z Indii, których szukał Kolumb. Jesteśmy genialni!
OdpowiedzUsuńNajbardziej fascynuje mnie przedramię Pana Kaziuka :)))
OdpowiedzUsuń50 year-old Web Designer III Kalle Caraher, hailing from Bow Island enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Embroidery. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a RX Hybrid. Odwiedz ten link
OdpowiedzUsuńdobry adwokat od rozwodu rzeszow
OdpowiedzUsuńLabas drūtas kalakutas, nie "łabas" i przez długie ū drūtas.
OdpowiedzUsuń