"Żona z którą mieszkam" sugeruje zaledwie kohabitację, a to nie oddaje całej natury tego związku :-) Poza tym, w posiadanie kogoś lub czegoś wchodzi się nie tylko drogą kupna, ale też np. darowizny, jałmużny albo kradzieży, nie? Niech Kazia lepiej siedzi nadal w torcie, zamiast rezonować.
Spędziłeś ją na zewnątrz?
OdpowiedzUsuńNie, no co Ty. Zabijałem w tym czasie deskami okna, ładowałem śrutówkę, dodawałem ducha Żonie i takie tam sprawy.
OdpowiedzUsuńDzikie i zarłoczne choinki prześladuja mnie od lat szczenięcych.Fota wyrażnie oddaje ich niecne zamiary.
OdpowiedzUsuńDlaczego ta żona ciągle przez duże Ż?
OdpowiedzUsuńI ja to mam tu na co dzień. Jestem normalnie choinkowym Omega Manem.
OdpowiedzUsuń@ mista_tłista - bo to nie jest jakaś tam sobie żona, tylko moja.
Gdyby na sali była Kazimiela Scuka, by Ci wyjaśniła, ze nie Twoja, bo sobie nie kupiłeś. Dobze, ze nadal siedzi w tolcie...
OdpowiedzUsuń"Żona, z którą mieszkam" - brzmi jakoś tak mnie opersyjnie.
a'Dam a gdzie Buka?
OdpowiedzUsuń"Żona z którą mieszkam" sugeruje zaledwie kohabitację, a to nie oddaje całej natury tego związku :-) Poza tym, w posiadanie kogoś lub czegoś wchodzi się nie tylko drogą kupna, ale też np. darowizny, jałmużny albo kradzieży, nie? Niech Kazia lepiej siedzi nadal w torcie, zamiast rezonować.
OdpowiedzUsuńJerzy, Buka niechybnie czai się za węgłem.
OdpowiedzUsuń