Kiedy ostatnim razem byliśmy z Żoną w Stambule, zatrzymaliśmy się w Hotelu Büyük Londra, który jest w pewnym sensie odpowiednikiem Grand Hotelu w Sopocie - nie tyle może ze względu na rozmiar, ale na tradycję i poczet znakomitych gości, którzy się w nim zatrzymywali. Oprócz bohaterów "Morderstwa w Orient-Expresie", nocował tam też podobno Papa Hemingway.
W każdym razie, drugiego dnia pobytu siedziałem w hotelowym lobby czekając na znajomych, z którymi byliśmy umówieni, popijałem herbatkę i przeglądałem jakiś magazyn leżący na stoliku; magazyn był po turecku, więc nie rozumiałem ani słowa, ale było w nim dużo ładnych zdjęć, więc przynajmniej było na czym oko zawiesić. W pewnym momencie usłyszałem dobiegające zza pobliskiej zasłony miauczenie, co w tureckich hotelach nie jest niczym specjalnym, bo Turcy to znani kociarze i te ich sierściuchy pałętają się dosłownie wszędzie. Jednakowoż miauczenie nagle przeszło w gwizdanie, jakim zazwyczaj okazuje się aprobatę dla przyjemnej powierzchowności płci przeciwnej, a potem rozległo się wyraźne, choć nieco ochrypłe "Hallo". Zajrzałem za kotarę i na parapecie zobaczyłem tego oto jegomościa:
Przypomniało mi się opowiadanie Raya Bradburego The Parrot Who Met Papa, o papudze, która wysłuchiwała długich, pijackich monologów Hemingwaya w czasach jego pobytu na Kubie i naturalnie co do słowa je zapamiętała. Biorąc pod uwagę długowieczność tych ptaszysk, ta papuga ze Stambułu też mogła poznać Papę, ale jeśli nawet, to nie dała po sobie nic poznać. Nie powiedziała niestety niczego w rodzaju: "He was an old man who fished alone in a skiff in the Gulf Stream and he had gone eighty-four days now without taking a fish", tylko miauczała i pogwizdywała obscenicznie. Durny ptak.
Co tak oficjalnie o Agusi piszesz mój drogi? Ja słowa żona używam tylko podczas kontaktów z policją i urzędami.
OdpowiedzUsuńHistorie potwierdzam jako niezalezny swiadek. Na papuge-intrygantke donos tez juz wyslany.
OdpowiedzUsuń