Jako zakamieniały bezbożnik i antyklerykał, nader rzadko poruszam w swoich obrazkach tematykę religijną, a tu tymczasem ostatnio przyszło mi namalować aż dwóch świętych na prezent dla znajomych, którym w zeszłym roku urodziły się bliźnięta:
Franek...
Nb. o ile Świętemu Franciszkowi z Asyżu nigdy nie miałem nic do zarzucenia, ba, przeciwnie, te jego wszystkie ekologiczno-socjalistyczno-utopijne ciągoty zaskarbiły mu moją głęboką sympatię, o tyle ze Świętym Stanisławem ze Szczepanowa miałem problem. Im więcej, w ramach niezbędnego riserczu, o nim czytałem, tym bardziej dochodziłem do przekonania, że polski kler już tysiąc lat temu był dokładnie taki sam, jak teraz - pazerny, pokrętny i mieszający się do polityki państwa. W połowie roboty zacząłem żałować, że jednak nie zdecydowałem się na Świętego Stanisława Kostkę, który, oprócz tego, że był jezuitą, nic specjalnego nie przeskrobał.
Ładni święci. Pamiętam jak zamieściłeś kiedyś na (tfu!) digarcie ilustrację z trzema krasnalami po urodzinach Kazi... Bardzo wzruszające to było.
OdpowiedzUsuńAdam, Ty to jesteś trochę jak Malczewski. Zakamuflowany pejzażysta.
OdpowiedzUsuńR, ja się wcale nie kryję z tym, że lubię malować pejzaż. Ale fakt, że na ogół "przy okazji"; raz czy dwa zdarzyło mi się namalować pejzaż bez żadnego sztafażu i było to dla mnie nieco dziwne doznanie.
OdpowiedzUsuńMaćku, tfu, Benku - jeżeli była Święta Kazimiera, to ją też mogę dla Was namalować. W sumie większość świętych po przełamaniu wewnętrznych oporów mógłbym, z wyjątkiem może tego antysemity Św. Maksymiliana M. Kolbe. No i Świętego Subito też niechętnie.
Krakowskim, tfu, warszawskim targiem - Św. Pejzaż. 6 miesięcy u Embie..., tfu, u Benka na ścianie, a kolejne 6 u mnie, obok mewy :)
OdpowiedzUsuńA Święty Miłosz był?
OdpowiedzUsuńMoże w ogóle przestawię się na sztukę sakralną. Z tego niezły grosz mógłby być...
Św. Miłosz, to chyba tylko Davis :)
OdpowiedzUsuńA co do sztuki sakralnej to nie tylko grosz niezły, ale i znajomości można mieć niewąskie... http://www.youtube.com/watch?v=3B6xxiSHHSo
Adasiu,
OdpowiedzUsuńśw. Kazimiery nie było, był jedynie Kazimierz. Ale luz. Nie o to chodzi, po prostu wspominam, że było to autentycznie wzruszające.