Ilustracja do książeczki o Ameryce Północnej.
Na tej rozkładówce kazano mi upchnąć: prerię, bizony, Indian (ze szczególnym uwzględnieniem mowy gestów), widłoroga, kojota, skunksa, pieska preriowego, budowę kolei transkontynentalnej, dyliżans, kowbojów, rodeo i westernowe miasteczko, oraz zostawić miejsce na lead i podpisy.
Proszę samemu sprawdzić, czy niczego nie brakuje.
Na tej rozkładówce kazano mi upchnąć: prerię, bizony, Indian (ze szczególnym uwzględnieniem mowy gestów), widłoroga, kojota, skunksa, pieska preriowego, budowę kolei transkontynentalnej, dyliżans, kowbojów, rodeo i westernowe miasteczko, oraz zostawić miejsce na lead i podpisy.
Proszę samemu sprawdzić, czy niczego nie brakuje.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@tamaryszek: pfffffffffff
OdpowiedzUsuń@Adam: miejsce na podpisy jest, ale lead wymusiłeś dość zwięzły
Nie martw się, mieści się.
OdpowiedzUsuńNie wymusiłem, tylko już był napisany wcześniej; fakt, że niedługi. Na szczęście niektórzy autorzy potrafią być w miarę lakoniczni.
Czego się czepia Zorzynek ?
OdpowiedzUsuńDobra, widocznie Zorzyn (złośliwy motylek hehe) mnie nie lubi. Co do pracy - po przyjrzeniu się - smuci mnie jawna i dobitna obecność Peceta. NIe krytykuję i nie oceniam. Ale zdecydowanie wolę te , gdzie kompa nie czuć aż tak ... Maszyną kazdy może, a łapą i akwą jak Mr.Adamus - NIKT !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZorzynek niech się sam tłumaczy, jeśli zechce.
OdpowiedzUsuńCo do obecności peceta (nb. czemu nie maca?) i tego, że maszyną każdy może, to pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówczynią - skoro każdy może, to dlaczego jednak nie każdy robi?
Komputer to narzędzie jak każde inne - sam z siebie nie zrobi ilustracji (mój Ojciec, fotografik, powtarzał mi zawsze, że to człowiek, nie aparat, robi zdjęcia), trzeba dopiero wiedzieć, czego się od niego chce i jak pożądany efekt uzyskać. Podobnie z akwarelą - można nią zasuwać jak jakiś Alan Lee, czy, żeby było po polsku, Janusz Grabiański, a można nią produkować straszne, mdłe makuchy.
Zdecydowanie potępiam fetyszyzowanie narzędzia - to ręka jest ważna, i oko, i głowa (niekoniecznie w tej kolejności) a nie fakt, że używamy pędzelka zamiast tabletu.
I zdecydowanie odrzucam pogląd, że elitarne techniki tradycyjne są z definicji cacy, a egalitarny komputer zawsze be.
Natomiast prywatne preferencje estetyczne - a, to już inna para kaloszy.
Przy okazji dziękuję ogromnie za komplement - równie miły, co przesadzony.
OdpowiedzUsuńNIKT to strasznie dużo ludzi :-)
nie zechce, bo i z czego skoro post tamaryszka został usunięty.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń